Ponoć prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie a prawdziwych profesjonalistów w kryzysie - inaczej nie da się też opisać naszego wyjazdu do Gwatemali. Był to turnus podczas którego wylosowały się wszystkie dostępne trudności, a mimo to organizatorzy stanęli na wysokości zadania i nie dali odczuć tego uczestnikom. Nie musieliśmy martwić się niczym (nawet zablokowaniem dróg w połowie kraju przez Gwatemalski strajk rolników) bo mieliśmy pewność że Nadia z Jędrkiem znajdą wyjście z sytuacji. Nawet jeżeli cokolwiek było poza naszą kontrolą (np. warunki pogodowe podczas wejścia na wulkan przypominały bardziej zimowe wejście na K2…) cały czas byli dla nas wsparciem i dostawcą dobrego humoru. Dzięki temu przez cały wyjazd mogliśmy się wybitnie bawić i skupiać na przygodzie zamiast na stresujących aspektach. A przygoda i ludzie którzy byli z nami w stadzie byli wyśmienici. Ciężko opisać jak zmieniający życie był to wyjazd więc polecam wszystkim pojechać i przekonać się samemu! Nie zamieniłabym naszego pełnego przeciwności turnusu na żaden inny i życzę wszystkim takiej atmosfery oraz odkrycia nowej filozofii życia jaką jest „fuego possible” 🌋